“Mindfulness dla zdrowia. Czyli antydepresant na tu i teraz.”
Mindfulness. Ostatni krzyk mody w sferze rozwoju osobistego. Sportowcy, biznesmeni, politycy, celebryci… każdy chce skorzystać z dobrodziejstw tej metody.
Jak działa mindfulness?
Dlaczego wzbudza zainteresowanie w tak wielu grupach społecznych ?
Nie ma idealnego, polskiego słowa na oddanie znaczenia tego angielskiego terminu. Najczęściej słyszymy, że Mindfulness to po prostu uważność, trening uważności. Jednak w tym angielskim terminie jest pewien bardzo ciekawy szczegół. Otóż według niego doświadczenie Mindfulness to chwila, kiedy nasz umysł jest całkowicie czymś pochłonięty: „Mind is full of something”.
Czy takie doświadczenie jest Ci znane? Chwila, kiedy byłeś w coś pełni zaangażowany? Moment zapomnienia się całkowicie w czymś? Koncentracja całego Ciebie w jakieś pojedyncze doświadczenie ?
Czym jest mindfulness?
Wracam do korzeni Mindfulness. Można upatrywać ich nawet cofając się o 2500 lat. W starożytnych tekstach medytację uważności opisywano jako dostępną dla każdego metodę, która pomaga zmniejszyć cierpienie i wspiera rozwój pozytywnych jakości, takich jak mądrość, współczucie i równowaga emocjonalna. Jest to stan świadomości, w którym przyciągamy uwagę do tego, czego doświadczamy w bieżącym momencie, włączając w to myśli, doznania, uczucia oraz otoczenie, z zachowaniem postawy otwarcia, nieoceniania i zaciekawienia.
Aby nie budzić żadnych konotacji religijnych czy filozoficznych w latach 50 XX wieku profesor Jon Kabat-Zinn, twórca pierwszego treningu uważności (MBSR) włączył Mindfulness do typowo naukowego świata psychologii i neurobiologii. Obecnie mamy niezbite dowody na to, że rozwijanie uważności jest korzystne dla zdrowia, równowagi psychicznej i relacji z innymi.
Doświadczenie Mindfulness wbrew swojej nazwy nie odnosi się tylko do naszej głowy. Idąc krok dalej powiedziałabym, że raczej związane jest to bardziej z naszym ciałem. To moment, kiedy głowa staje się na chwilę pustą, procesy w niej zachodzące zwalniają (gonitwa myśli jest zastopowana), a my jesteśmy jakby „bliżej życia”. Doświadczamy go w jego rzeczywistej postaci, bez filtrów.
Dlaczego poszukujemy takich doświadczeń? Czemu i czego wszyscy teraz tego szukają?
Trening uważności. Jak znaleźć spokój w pędzącym świecie ?
„Nasz umysł to czasopismo ukazujące się co cztery sekundy” – napisał Herbert Marshall McLuhan – jeden z najwybitniejszych teoretyków komunikowania masowego i środków przekazu. Nasz umysł jest jak komputer najnowszej generacji, który na raz może przerabiać nieskończenie wiele zadań, projektować mnóstwo nowych treści z każdej niemalże dziedziny i cały czas pracować na najwyższych obrotach czy tego chcemy czy nie. No właśnie, chcemy tego, czy nie? Czy zastanawiałeś się kiedyś, czy potrafisz nieco zwolnić tą „maszynę”?
Jak w natłoku codziennych obowiązków i zalewających nas informacji zadbać o właściwy odpoczynek / reset naszego komputera?
„Chcę uspokoić tę pijaną małpę skaczącą po drzewie, która siedzi w mojej głowie”. Tak wyraził jeden z uczestników swoją motywację przyjazdu na warsztaty Mindfulness, w których ostatnio uczestniczyłam. Myślę, że to również trafne określenie tego stanu przeciążenia głowy.
Żyjemy i pracujemy w coraz większym pośpiechu – sprawia to, że zaczynamy czuć się oderwani od rzeczywistości. Oszacowano, że 50 lat temu nasza indywidualna przeróbka informacji dochodzących ze świata do naszego organizmu w określonej ilości trwała rok. W obecnych czasach taka sama ilość informacji opracowywana jest podczas jednego tygodnia. Co to oznacza? Że ilość bodźców, z którymi zmierzamy się każdego dnia rośnie odwrotnie proporcjonalnie do zmian zachodzących w naszym organizmie na poziomie np. regeneracji, czy zdolności do ich przyswajania. Ilość informacji jaką człowiek otrzymywał w ciągu całego swego życia równa się temu czego współczesny człowiek dowiaduje się w ciągu „chwili”. Dlatego bardzo często mamy poczucie, że nasz umysł pędzi, a my nie potrafimy go zatrzymać.
Mindfulness – jak zacząć?
Wracając do mojego pierwszego pytania z tego tekstu: Czy znana jest Ci chwila, kiedy zaangażowałeś swoje ciało i głowę w jakieś pojedyncze doświadczenie? Wszystko co zacząłeś, odczuwać na chwile zwolniło? Moment, w którym poczułeś daną sytuację więcej niż jednym zmysłem?
Jeśli nie, zamknij na chwilę oczy i spróbuj sobie przypomnieć taką chwilę. Uczucie z nią związane. Emocje. Odczucie Twojego ciała z tym związane. Czy odbyło się to w dzień, czy w nocy ? Czy było to latem, czy zimą ? Czy w tej chwili uczestniczyły inne osoby ? Postaraj się przypomnieć sobie jak najwięcej szczegółów tego wydarzenia. I proszę niech nie będzie to sytuacja, w której byłeś pod wpływem jakiejkolwiek substancji psychoaktywnej 🙂
Takie postrzeganie i doświadczanie chwil bardzo trafnie określa Wojciech Eichelberger. Definiuje on taki stan jako „odlot” lub „przylot”. Jeśli to, co wtedy czujemy jest dla nas „odlotem” to gdzie jesteśmy przez resztę życia? A może lepiej postrzegać takie momenty jako „przyloty” do nasyconego jakością życia ? Taka konotacja jest o tyle interesująca, że rzeczywiście daje do myślenia co się z nami dzieje podczas większości momentów w życiu? Zastanawiające…
Są trzy przestrzenie naszej świadomości:
- Obszar emocji i uczuć-czyli nasz nastrój i to co czujemy w danej chwili (radość, smutek, złość, wdzięczność itp.)
- Obszar ciała-czyli nasza fizyczność (ból, rozluźnienie, łaskotanie, ciepło, zimno..)
- Obszar umysłu-czyli świat pojęć, osądów, informacji, zadań, monologów.
Gdzie jest Cię najwięcej każdego dnia? Gdzie zatrzymuje się najczęściej Twoja świadomość?
Mindfulness – jak być obecnym tu i teraz?
Podczas wielu szkoleń, które prowadzę z obszaru radzenia sobie ze stresem (Wellstress) najwięcej osób odpowiada, że najczęściej, najwięcej jest ich w obszarze umysłu. Poprzez takie umiejscowienie swojej uwagi i sposobu na postrzeganie świata i życia odcinamy szereg zmysłów, które w świetny sposób zwalniają naszą głowę, robią przestrzeń i wprowadzają nasze organizmy w chwile wytchnienia.
Na szczęście metoda Mindfullness daje na to receptę.
Pierwszym krokiem w tym treningu jest nauką obserwacji swojego procesu myślowo wyobrażeniowego. Nazywane jest to przywoływaniem swojego wewnętrznego obserwatora. Czyli nauczenie się obserwacji swoich myśli. Taka obserwacja pozwala nam na nieidentyfikowanie się z naszymi myślami i zauważanie , że są to jedynie wytwory naszej wyobraźni, a nie fakty.
„Ludzie nie cierpią z powodu rzeczy jako takich, ale z powodu swojego sposobu widzenia rzeczy”. (Epiktet)
Nasze problemy nie pojawiają się najczęściej z samej istoty problemu, tylko z narracji, którą my dopisujemy w głowie do danego zdarzenia. Dzięki Mindfullness możemy oderwać się trochę od tej naszej wewnętrznej opowieści.
To jak już nauczymy się być tym naszym wewnętrznym obserwatorem i nie utożsamiać się z interpretacją naszych myśli, to żeby jeszcze więcej wytworzyć „luzu” w głowie skoncentrujmy się na pełniejszym doświadczaniu konkretnych sytuacji. Jak to mówią: nawet najpiękniejszy opis wody nigdy nie zaspokoił czyjegoś pragnienia. A przepiękne opisy dań na restauracyjnych kartach menu nie zaspokoją naszego głodu. W którymś momencie trzeba przestać myśleć lub czytać o życiu tylko go doświadczać. I być przy zmysłach. Zdrowych zmysłach, których mamy kilka w naszych zasobach.
Uważam, że na wybór konkretnych metod, po które sięgamy w naszym życiu wpływają indywidualne potrzeby. Jeśli więc zmagasz się z „przeładowaną głową”, czujesz, że chciałbyś „połączyć się” ze swoim życiem, a dodatkowo zyskać jakość przeżywania każdego dnia w pełnej świadomości chwili – Mindfulness na pewno jest dla Ciebie świetną propozycją.
Świata nie da się zmienić ani zatrzymać. Rozwoju cywilizacyjnego, a w nim postępu technologicznego również. Tak jak fal na oceanie. Możemy jednak nauczyć się na nich surfować. Do czego Was gorąco zachęcam.